Zielono mi,
Haiku drzewne * * *
Sędziwe drzewo nie zdradzi tajemnicy wędrujących dusz * * *
Gdzieś tam - jaśminy znów ciebie tysiące a noc - ciągle późna * * *
Krzew bzu rozsypał deszcz białych pocałunków - małe spełnienia * * *
Gdzie kwiaty lipy tam roje miododajne - dziecko upadło * * *
Zasłuchał się las - w cienkich przecinkach brzóz zastygła wilga * *
Opadły liście - na harfie starej wierzby nieskończona pieśń
[Barbara Dziekańska]
Październik
Nad ranem jeszcze bielał szron,
A oto już się dzień płomieni.
I stoi mój rówieśnik - klon
W pozłocie słońca i jesieni.
Jastrzębie, wypatrując cel,
Jak dwa przecinki tkwią w bezkresie.
I resztką sił wesoły chmiel
Po drzewach do nich w górę pnie się
. Obłoki wolno suną wpław
Jak rozsypane piórka gęsie,
A w dole, popatrz - usnął staw
I znieruchomiał cały w rzęsie.
Nad polną drogą nagi grab
Wyciąga sęki uroczyście
I dźwięczy śmiech rumianych bab
Odmiatających suche liście.
Zaczepny szczeniak w gąszczu traw
Z indykiem śmieszną walkę stacza,
A wierzba zapatrzona w staw
Nie widzi tego - i rozpacza.
Przelatujące stado wron
Rzuca na trawę smugi cieni,
I stoi mój rówieśnik klon
W pozłocie słońca i jesieni.
Sklepioną dłonią skupiasz cień
Nad zapatrzonym w górę wzrokiem,
Ale już wkrótce zgaśnie dzień
W niebie na pozór tak wysokim.
Z moczarów, z okolicznych łąk
O zmierzchu wczesny chłód przenika,
I szybko spada słońca krąg
W pobliskie mroki października.
Dnia jutrzejszego mądry sens
Wypełnia noc jak szept miłosny
I w twoich oczach, w cieniu rzęs
Czytam zapowiedź nowej wiosny.
[Jan Brzechwa]
Liście
Rumieńce lata pobladły.
Liść złoty z wiatrem mknie.
I klonom ręce opadły , i mnie...
[Maria Pawlikowska – Jasnorzewska]
* * * liście pogodnej jesieni
nie do końca opadły
tylko gdzieniegdzie
ich zieleń pożółkła
trochę zaśniedziała żyłki klonów
rozlały się krwiście
nagły wiatr uniósł czerwień mojej sukni
klucz żurawi zaciągnął czarną pętlę
[Barbara Dziekańska]